29 września 2013

the forty - eight .
znow nie bylo mnie dlugo bo o tym zapominam. nie mam motywacji.  wiec  KOMENUJCIE. to dla mnie wazne i motywujace . :))
__________________________________________________________


*oczami Rosse*

Nie. Nie. Nie . To musi być jakaś pomyłka. Zaraz porozmawiam z Harry'm i wszystko się wyjaśni. Jestem już w połowie drogi i przy wytężeniu wzroku widzę każdą osobę nad wodą. Przyśpieszam kroku i zatrzymując się obok leżaków. 
- Harry ! - krzyczę żeby zwrócić na siebie uwagę chłopaka. Nie wiedziałam co mu powiedzieć, lub cokolwiek zrobić. Byłam na niego zła . Wściekła za to co powiedział. Chłopak od razu się odwrócił i zaczął niemalże biec w moim kierunku. 
- Rosse ... - popatrzył w na mnie ze smutkiem na twarzy . - Ja ..
- Usiądźmy i pogadajmy . - wskazałam na leżaki, przerywając mu . 
- Rosse ... Przepraszam . Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie powinienem tego mówić. Ale on .. wkurza mnie. Jestem zazdrosny. Proszę Cię wybacz mi .. - ni stąd ni zowąd w trakcie mówienia przytula mnie tak mocno, że ie mogę złapać tchu. Kładę mu rękę na torsie i lekko odsuwam od siebie. Na jego twarzy maluje się zawód i może załamanie? Chwilę utrzymujemy kontakt wzrokowy. 
- Myślałeś tak? - zadaję mu pytanie z zaskoczenia, żeby nie miał ani sekundy na zastanowienie się. 
- Oczywiście, że nie. Emocje mną targały . - odpowiada natychmiastowo .- Wybacz mi. Wiesz, że Cię kocham .
- Wiem. - mamroczę, po czym on mnie przytula . 
- Przepraszam . - całuje mnie w czoło - Tak bardzo przepraszam . 
Unoszę głowę nieco do góry, że móc na niego spojrzeć. Jego oczy sunął po całej mojej twarzy i zatrzymują się na ustach . Lekko je muska, po czym zatapia je znów gwałtownie. Pochłania nas pocałunek. Rzucam mu ręce nasz szyję i wciąż zatapiam się w jego malinowych ustach . Odrywam się i uśmiecham . 
- O czym chciałaś ze mną pogadać? - pyta .
- Właśnie o tym . - stwierdzam, że wyjaśnię to później. Odrzucam czasopismo gdzieś w tył.
- Hej. Dzieci .- zaczyna moja mama ale zaraz sie poprawia - droga młodzieży . koniec leżakowania na plaży idziemy troche pozwiedzać.
Każdy wydał z siebie okrzyk jęku, ale opornie ruszyliśmy się w stronę samochodu.

**

Zwiedzaniu końca nie było widać. Zrobiliśmy miliony zdjęć co równa się kolejnemu milionowi obrazów w głowie. Mimo tego ze wszyscy szlismy jedną grupą, rozmawiając ze sobą nawzajem miedzy sobą to Simon nie krępował się z żadnymi swoimi odruchami czy słowami. Mimo tego ze co chwile upominałam go badź szłam z Harry'm za ręke. Chłopak był nie możliwy . 
- hej Rosse. - woła Simon zza moich pleców 
- co? - zatrzymuje sie i odwracam i niespodziewanie wpadam na Simon'a a jego usta wpadają na moje . Chłopak chce pogłębić pocałunek, którego oczywiście nie odwzajemniam, tylko odrywam się od niego i całe zajście kończy się siarczystym policzkiem . 
- Dało się znieś wszystko, ale teraz przesadziłeś. Odpuść ok? - wycedzam przez zęby żeby znów go nie uderzyć . Odwracam się, a tam proszę, kolejne zaskoczenie. Harry całujący Eve. 
- Ekhem ..  HARRY CO TY WYPRAWIASZ ?!  - nie wytrzymuje i wybucham . W środku świątyni zaczynam wrzeszczeć. 
- Ty całujesz Simon'a to czemu ja nie mogę pocałować Evy? 
- Żartujesz sobie? Powiedz do kurwy nędzy, że to żart . - mówię już normalnym tonem . 
- Styles ogarnij się. - Eric próbuje mnie uspokoić, ale ja odpycham go i idę w stronę rodziców .
- mamo źle sie czuje. pojade do domu . - oswiadczam jej . 
- pojechać z tobą? - pyta troskliwie. 
- nie dam rade sama . - mówie odwracjac sie i pozwalajac łzom plynnac. 

Będąc daleko od miejsca całego zajścia uświadamiam sobie, że Harry zbytnio się nie przejął . Olał całą sprawę. Idealnie co dziś się jeszcze stanie? 


*oczami Heather*

- Louis uspokój się. To miejsce publiczne ! - lekko podnoszę głos na chłopaka, który usiłuje po raz kolejny uderzyć mnie marchewką . 
- To przestać tak do mnie mówić. 
- Ale jak? Louisiaczku , kotecku . - śmieje sie 
- nie mow tak . 
- dobrze ! - zaczyna mnie łaskotać. - przepraszam . nie bede ! 
- no . i tak ma byc . 
- hej widziałęś gdzieś Rosse?
- Nie . idź zapytaj mamy . - o taak Louis wciąż mówi do cioci "mamo" 
- hej ciociu. Gdzie jest Rosse?
- pojechała do domu.
- czemu? 
- bo źle się poczuła. 
- oh. ok
Wracam do tyły "wycieczki" do Lou. 
- I co gdzie jest?
- Rzekomo w domu. Bo źle się poczuła 
- Może pójdę zapytać Harry'ego . on bedzie wiedział o właściwym powodze .
- No idź. 

*oczami Louisa*

Razem z Heather nie bardzo wierzyliśmy w to, że Rosse, Rossalie zawsze zdrowa jak ryba, poczuła się na tyle źle żeby musieć jechać do domu . 
- Hej Hazz. - chłopak szedł sam na końcu ze zwieszoną głową. - gdzie Rosse? - najwidoczniej chłopak nie raczył mi odpowiedzieć. Pokłócili sie. - co jest?
- Pokłóciłem się z nią. 
- dlaczego?
- widziałem jak całuje sie z Simonem .
- i żeby nie być na starconej pozycji twoja zazdrość kazała ci pocałować Eve?
- skąd ty to wiesz jak cie tu nie bylo?
- znam cie. Hazz przyzaj sie przed samym soba . wiesz ze ona tego nie zrobila. przyznaj sie. mozesz teraz zaprzeczyc ale sam przed soba sie przyzanj ze o tym wiesz .
- Lou .. 
- Nie Harry . Wiesz o tym . Tak samo jak wiesz o tym, że Rosse cię kocha i nie zrobiłaby tego. tak samo jak wiesz ze ten dupek na pewni za to oberwał. Wystarczy na niego spojrzeć. Nadal ma odciśniętą dłon na policzku. 
- wiem . 
- skoro wiesz to po co to robisz? Lec to naprawić bo taka dziewczyna nie trafia sie dwa razy rozumiesz? - troche na niego pokrzyczałem ale tylko dlatego zeby chlopak wzial sie w grasc. 
- skad mam wiedziec gdzie jest? nie wybaczy mi tego . 
- kurwa od czego ty masz mozg i nogi? jedz do domu, na plaze. Znajdz ja do cholery . 
chlopak tylko kiwa glowa i wraca sie . 
- Pokłocili się. - oznajmiam Heather kiedy znajduje sie obok niej .
- o co?
wszytsko po koleji jej tłumacze. Również jest troche na niego zla . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

»
Layout by TYLER