__________________________________________________________
*oczami Rosse*
Nie. Nie. Nie . To musi być jakaś pomyłka. Zaraz porozmawiam z Harry'm i wszystko się wyjaśni. Jestem już w połowie drogi i przy wytężeniu wzroku widzę każdą osobę nad wodą. Przyśpieszam kroku i zatrzymując się obok leżaków.
- Harry ! - krzyczę żeby zwrócić na siebie uwagę chłopaka. Nie wiedziałam co mu powiedzieć, lub cokolwiek zrobić. Byłam na niego zła . Wściekła za to co powiedział. Chłopak od razu się odwrócił i zaczął niemalże biec w moim kierunku.
- Rosse ... - popatrzył w na mnie ze smutkiem na twarzy . - Ja ..
- Usiądźmy i pogadajmy . - wskazałam na leżaki, przerywając mu .
- Rosse ... Przepraszam . Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie powinienem tego mówić. Ale on .. wkurza mnie. Jestem zazdrosny. Proszę Cię wybacz mi .. - ni stąd ni zowąd w trakcie mówienia przytula mnie tak mocno, że ie mogę złapać tchu. Kładę mu rękę na torsie i lekko odsuwam od siebie. Na jego twarzy maluje się zawód i może załamanie? Chwilę utrzymujemy kontakt wzrokowy.
- Myślałeś tak? - zadaję mu pytanie z zaskoczenia, żeby nie miał ani sekundy na zastanowienie się.
- Oczywiście, że nie. Emocje mną targały . - odpowiada natychmiastowo .- Wybacz mi. Wiesz, że Cię kocham .
- Wiem. - mamroczę, po czym on mnie przytula .
- Przepraszam . - całuje mnie w czoło - Tak bardzo przepraszam .
Unoszę głowę nieco do góry, że móc na niego spojrzeć. Jego oczy sunął po całej mojej twarzy i zatrzymują się na ustach . Lekko je muska, po czym zatapia je znów gwałtownie. Pochłania nas pocałunek. Rzucam mu ręce nasz szyję i wciąż zatapiam się w jego malinowych ustach . Odrywam się i uśmiecham .
- O czym chciałaś ze mną pogadać? - pyta .
- Właśnie o tym . - stwierdzam, że wyjaśnię to później. Odrzucam czasopismo gdzieś w tył.
- Hej. Dzieci .- zaczyna moja mama ale zaraz sie poprawia - droga młodzieży . koniec leżakowania na plaży idziemy troche pozwiedzać.
Każdy wydał z siebie okrzyk jęku, ale opornie ruszyliśmy się w stronę samochodu.
- Hej. Dzieci .- zaczyna moja mama ale zaraz sie poprawia - droga młodzieży . koniec leżakowania na plaży idziemy troche pozwiedzać.
Każdy wydał z siebie okrzyk jęku, ale opornie ruszyliśmy się w stronę samochodu.
**
Zwiedzaniu końca nie było widać. Zrobiliśmy miliony zdjęć co równa się kolejnemu milionowi obrazów w głowie. Mimo tego ze wszyscy szlismy jedną grupą, rozmawiając ze sobą nawzajem miedzy sobą to Simon nie krępował się z żadnymi swoimi odruchami czy słowami. Mimo tego ze co chwile upominałam go badź szłam z Harry'm za ręke. Chłopak był nie możliwy .
- hej Rosse. - woła Simon zza moich pleców
- co? - zatrzymuje sie i odwracam i niespodziewanie wpadam na Simon'a a jego usta wpadają na moje . Chłopak chce pogłębić pocałunek, którego oczywiście nie odwzajemniam, tylko odrywam się od niego i całe zajście kończy się siarczystym policzkiem .
- Dało się znieś wszystko, ale teraz przesadziłeś. Odpuść ok? - wycedzam przez zęby żeby znów go nie uderzyć . Odwracam się, a tam proszę, kolejne zaskoczenie. Harry całujący Eve.
- Ekhem .. HARRY CO TY WYPRAWIASZ ?! - nie wytrzymuje i wybucham . W środku świątyni zaczynam wrzeszczeć.
- Ty całujesz Simon'a to czemu ja nie mogę pocałować Evy?
- Żartujesz sobie? Powiedz do kurwy nędzy, że to żart . - mówię już normalnym tonem .
- Styles ogarnij się. - Eric próbuje mnie uspokoić, ale ja odpycham go i idę w stronę rodziców .
- mamo źle sie czuje. pojade do domu . - oswiadczam jej .
- pojechać z tobą? - pyta troskliwie.
- nie dam rade sama . - mówie odwracjac sie i pozwalajac łzom plynnac.
Będąc daleko od miejsca całego zajścia uświadamiam sobie, że Harry zbytnio się nie przejął . Olał całą sprawę. Idealnie co dziś się jeszcze stanie?
*oczami Heather*
- Louis uspokój się. To miejsce publiczne ! - lekko podnoszę głos na chłopaka, który usiłuje po raz kolejny uderzyć mnie marchewką .
- To przestać tak do mnie mówić.
- Ale jak? Louisiaczku , kotecku . - śmieje sie
- nie mow tak .
- dobrze ! - zaczyna mnie łaskotać. - przepraszam . nie bede !
- no . i tak ma byc .
- hej widziałęś gdzieś Rosse?
- Nie . idź zapytaj mamy . - o taak Louis wciąż mówi do cioci "mamo"
- hej ciociu. Gdzie jest Rosse?
- pojechała do domu.
- czemu?
- bo źle się poczuła.
- oh. ok
Wracam do tyły "wycieczki" do Lou.
- I co gdzie jest?
- Rzekomo w domu. Bo źle się poczuła
- Może pójdę zapytać Harry'ego . on bedzie wiedział o właściwym powodze .
- No idź.
*oczami Louisa*
Razem z Heather nie bardzo wierzyliśmy w to, że Rosse, Rossalie zawsze zdrowa jak ryba, poczuła się na tyle źle żeby musieć jechać do domu .
- Hej Hazz. - chłopak szedł sam na końcu ze zwieszoną głową. - gdzie Rosse? - najwidoczniej chłopak nie raczył mi odpowiedzieć. Pokłócili sie. - co jest?
- Pokłóciłem się z nią.
- dlaczego?
- widziałem jak całuje sie z Simonem .
- i żeby nie być na starconej pozycji twoja zazdrość kazała ci pocałować Eve?
- skąd ty to wiesz jak cie tu nie bylo?
- znam cie. Hazz przyzaj sie przed samym soba . wiesz ze ona tego nie zrobila. przyznaj sie. mozesz teraz zaprzeczyc ale sam przed soba sie przyzanj ze o tym wiesz .
- Lou ..
- Nie Harry . Wiesz o tym . Tak samo jak wiesz o tym, że Rosse cię kocha i nie zrobiłaby tego. tak samo jak wiesz ze ten dupek na pewni za to oberwał. Wystarczy na niego spojrzeć. Nadal ma odciśniętą dłon na policzku.
- wiem .
- skoro wiesz to po co to robisz? Lec to naprawić bo taka dziewczyna nie trafia sie dwa razy rozumiesz? - troche na niego pokrzyczałem ale tylko dlatego zeby chlopak wzial sie w grasc.
- skad mam wiedziec gdzie jest? nie wybaczy mi tego .
- kurwa od czego ty masz mozg i nogi? jedz do domu, na plaze. Znajdz ja do cholery .
chlopak tylko kiwa glowa i wraca sie .
- Pokłocili się. - oznajmiam Heather kiedy znajduje sie obok niej .
- o co?
wszytsko po koleji jej tłumacze. Również jest troche na niego zla .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz